infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

Legendy WORD: Warszawa

Utworzono: 19-02-2019 15:49

Na temat najciekawszych historii zawiązanych z działalnością WORD Warszawa rozmawiamy z kierownikiem Wydział Realizacji Egzaminów Państwowych Sławomirem Malinowskim oraz Krzysztofem Cichockim Pełnomocnikiem Dyrektora ds. Informatyki

Materiały własne InfoCar

Materiały własne InfoCar

Na wstępnie nasi rozmówcy podkreślili, że WORD Warszawa ma swoją specyfikę, która różni się od innych ośrodków egzaminacyjnych w kraju. Jest to bardzo duży ośrodek, który dziennie przyjmuje ogromną liczbę kandydatów na kierowców. Bliskość najważniejszych instytucji w państwie sprawia też, że WORD Warszawa jest niejako „na świeczniku” i jako taki musi świecić przykładem. To z kolei sprawia, że być może w ośrodku jest nieco mniej zabawnie, niż gdzie indziej. Nie oznacza to jednak tego, że w ośrodku jest niesympatyczna atmosfera lub trudniej jest zdać egzamin na prawo jazdy. Statystyki zdawalności pokazują, że od lat WORD Warszawa plasuje się w środku stawki wszystkich ośrodków.

Zwalniany z pracy

Dość często zdarza się, że do mojego pokoju trafiają osoby, które odreagowując swoje porażki na egzaminie odgrażają, że wykorzystując swoje znajomości, pracę egzaminatorów nagłośnią w mediach, a mnie zwolnią z pracy. Kończy się to zawsze oczywiście na samych pogróżkach, bo mimo upływu lat i mnogości takich sytuacji, nadal pracuję w ośrodku – powiedział Sławomir Malinowski. Co ciekawe zjawisko dotyczy wyłącznie młodych ludzi, nie wiem czy to zbieżność nazwisk, ale w większości przypadków, są to często nazwiska znane w przestrzeni publicznej. Natomiast, jeśli trafi się na egzaminie znany „celebryta”, w razie niepowodzenia, nie sprawia żadnych problemów i z pokorą przyjmuje werdykt egzaminatora.

Zatroskany rodzic – dziecko bez prawa jazdy

Sytuacje o których mówię nie zdarzają się dość często i zazwyczaj są do siebie bardzo podobne.  Bywa, że do ośrodka przychodzi zatroskany rodzic kandydata na kierowcę, by zapytać, co się takiego dzieje, że jego dziecko nie jest w stanie zdać egzaminu w naszym ośrodku, mimo bardzo wielu prób, setek złotych wydanych na egzaminy i jazdy doszkalające. Pytam wówczas o PESEL dziecka, po wpisaniu go do komputera, pojawia mi się niejednokrotnie bardzo uboga historia egzaminowania – jeden, dwa egzaminy zakończone niepowodzeniem. Nie zdradzając nic ze szczegółów mówię wówczas -  Niech Pan porozmawia szczerze z dzieckiem na temat ile razy było na egzaminie.

Agresywny kierowca B+E

Na egzaminie na kategorię B+E mieliśmy około 30 letniego mężczyznę, który na skrzyżowaniu równorzędnym wymusił pierwszeństwo. Kandydat został poinformowany przez egzaminatora o przerwaniu egzaminu. Gdy panowie wyszli z samochodu, by zamienić się miejscami, w tym momencie doszło do fizycznego ataku ze strony kandydata na egzaminatora. Porywczy mężczyzna uderzył egzaminatora, uderzenie było na tyle mocne, że nasz kolega upadł w kierunku samochodu i doszło do wgniecenia drzwi. Kandydat został zatrzymany przez policję i z uwagi na fakt, że egzaminatorowi przysługuje ochrona funkcjonariusza publicznego, trafił do aresztu. Sprawa nie jest jeszcze zakończona, ale mamy informacje z prokuratury, że wkrótce tym człowiekiem zajmie się sąd.

Torebką po głowie

Agresywne reakcje na niepowodzenie zdarzają się jednak częściej, zazwyczaj są to inwektywy rzucane w kierunku egzaminatorów, ale czasami dochodzi też do przemocy fizycznej ze strony kandydatów na kierowców. W jednym z takich przypadków po zakończonym egzaminie nasz kolega informuje filigranową dziewczynę, że wynik jest niestety negatywny. Po kilku sekundach młoda kobieta sięgnęła torebkę z tylnego siedzenia i zaczęła nią „okładać” zaskoczonego egzaminatora. Naszemu koledze nic się nie stało, ale też interweniowała policja, sprawa trafiła do sądu, zapadł wyrok skazujący.

Wisząc na górce

Mieliśmy taką sytuację, że na placu manewrowym po wykonaniu zadania „ruszanie na wzniesieniu”, ale będąc jeszcze na wzniesieniu, egzaminator wydał polecenie jazdy w lewo. Około 40 letnia kobieta natychmiast skręciła kierownicę w lewo, ruszyła i… zawisła na krawędzi górki, skręciła bowiem nie po zjechaniu ze wzniesienia ale jeszcze będąc na min. Tylne koła pojazdu znajdowały się jeszcze na podłożu, ale przednie były w powietrzu. Ważne, że osobie zdającej nic się nie stało a pojazd został naprawiony.

Otwarte złamanie na ósemce

Podczas egzaminu na kategorię A, a zatem z użyciem dużego motocykla o pojemności silnika powyżej 600 cm3  - w naszym przypadku motocykla o pojemności 645 cm3 - młoda osoba pokonywała tzw. ósemkę przy bardzo niewielkiej prędkości, w pewnym momencie postanowiła wcisnąć dźwignię hamulca przedniego. Niestety okazało się, że ma do tego za krótkie palce, a wcześniej nie wyregulowała sobie położenia tej dźwigni, ręka omsknęła się jej i spadła na manetkę gazu odkręcając ją do oporu. Motocykl z impetem ruszył w stronę ogrodzenia – uderzenie było na tyle silne, że wyrwane zostało metalowe przęsło osadzone w betonowych słupach. Motocykl nadawał się już tylko do kasacji, ale na szczęście osoba zdająca doznała tylko otwartego złamania ręki, a mogło być znacznie gorzej.

Siatki narciarskie

W omawianym wyżej, a także w innych podobnych przypadkach zawiodło zapewne szkolenie. Osoba o niewystarczających warunkach fizycznych, powinna rozważyć ubieganie się o prawo jazdy kategorii A jeśli już się zdecyduje, proponowałbym odpowiednio przygotowywać się – nie patrzeć tylko na wymaganą prawem ilość godzin, po wyjeżdżeniu których już na egzamin. Żeby uniknąć podobnych sytuacji i chronić zdrowie, a  także życie naszych klientów, plac dla motocyklistów zabezpieczyliśmy siatkami, które na stokach służą do wyłapywania narciarzy. Było to konieczne, ponieważ po wejściu nowych przepisów dotyczących egzaminowania motocyklistów (slalom szybki, ominięcie przeszkody) w 2013 r. mieliśmy około 100 wywrotek na placu., w tym ponad 50 przypadkach motocykle wymagały poważnej naprawy (na szczęście bez poważniejszych uszczerbków na zdrowiu), pomimo że klika razy na plac przyjeżdżało pogotowie ratunkowe. Teraz, gdy poziom szkolenia znacznie się podniósł, mamy w ciągu jednego sezonu około 20-25 upadków i na szczęście żaden z nich nie był poważny w skutkach.

Podziel się